Był czas manikiuru, nadszedł czas na pedikiur... UWAGA. TEKST ZAWIERA DRASTYCZNE I NIEKONIECZNIE PRZYJEMNE DLA OKA ZDJĘCIA. Jadąc na Tajwan po raz pierwszy, w głowie miałam wizerunkowy miszmasz małych skośnookich miłośników tabletów, ślicznych dziewczynek o dziecinnych licach, chłopków w stożkowatych kapeluszach, pól ryżowych i tak dalej. Powitała mnie pulchna i raczej mało skośnooka Tina oraz czaplowata, ogorzała Monica wyższa ode mnie o pół głowy, co z lekka zachwiało porządkiem wszechrzeczy, gdzie każda Chinka miała być wiotka i maleńka. Idąc ulicą nie dostrzegłyśmy pól ryżowych, pagód i dziewcząt w kimonach (to tak w uproszczeniu), ale egzotyka powodowała nieomal samoczynne poskręcanie karków. Tu oczojebna świątynia, tam skuter w pinki-winky, siam jakieś sliczne dzieci w zajefajnych kostiumikach, owam pieski w kostiumikach jeszcze fajniejszych, wszystko tak ulotnie inne i niesamowicie przyciągające wzrok. Jednego tylko nie było widać... Minąwszy/potknąwszy się o kolejne buty wystawione na zewnątrz (to taka tajwańska tradycja) i kolejną dziewoję klapiącą japonkiem lub obcasikiem na którym chodziła niczym ptak brodzący, Katarzyna popatrzyła na mnie i podsumowała: - Madzia, gdzie się podziały słynne złote lilie? Fakt, Tajwanki mijane po drodze wcale nie miały maleńkich stópek, a wręcz przeciwnie - rozklepane stopiszcza w rozmiarze europejskim... Złote lilie albo złote lotosy o których rozmawiałyśmy, to te słynne malutkie, krępowane stópki, z którymi nieodłącznie kojarzyć się powinno hasło "Chinka" (niestety, dzięki wątpliwej jakości wygibasom Oli z Klanu, hasło "Chinka" kojarzy się z najstraszniejszym przebojem polskiej muzyki rozrywkowej...). Opisywana przez wielu badaczy i podróżników niezwykła ciekawostka właściwa Chinom jak pandy, pagody i stożkowate kapelusze rolników na polach ryżowych miała swoje korzenie w głębokiej starożytności (no dobra, przesadzam - w czasach Dynastii Tang czyli w X wieku), kiedy Europejkom jeszcze nie sniły się gorsety, tiurniury i metrowej wysokości nastroszone i napudrowane peruki, czy nawet późnośredniowieczny zwyczaj wygalania czoła do połowy głowy (co miało nadawać "inteligentny wygląd"). Legendy podają różną genezę mody na ciasno obwiązane, maleńkie stopki. Jedna, bardziej znana opowiada o cesarskiej konkubinie Yao Ning, która do tańca owijała stopy jedwabiem, a pląsając na czubkach palców na platformie w kształcie złotego kwiatu lotosu cieszyła oko władcy niezrównaną lekkością i gracją. Zazdrosne o atencję cesarza (i profity z tym związane) - kobiety z haremu zaczęły ją naśladować. Z dworu królewskiego trend rozprzestrzenił się wśród panien z dobrych domów w całych Chinach i stał się powszechnym zabiegiem "urodowym" - czymś na miarę prostowania czy wybielania zębów w obecnych czasach. Druga legenda jest nieco mniej poetycka - ot po prostu, była sobie raz cesarzówna, co miała stópki koślawe, szpotawe i nieładne. Aby na dworze jej ułomność nie stała się powodem do szyderstw wśród służby i dwórek - zakrywała swój defekt, owijając niezbyt ponętne części ciała bandażami. A gdy to nie pomogło, nakazała wszystkim kobietom w jej otoczeniu ją naśladować i wręcz okaleczyć swoje normalne kończyny na cesarski wzór i podobieństwo... Co by nie było podwaliną pod modę na skrępowane nóżki wielkości piąstki - przez setki lat wpłynęło na życie milionów chińskich kobiet. Bandaże coraz mocniej spowijały kobiece palce i pięty, dochodząc do idealnego "złotego lotosa" długiego na 7-12 cm i odbierając właścicielce stóp wzorcowych mozliwość poruszania się na dłuższych niż kilkunastometrowe dystansach. Zatem, dlaczego matki i żony nie buntowały się przeciwko takiej praktyce, określanej współcześnie jako barbarzyńska, a na pewno piekielnie bolesnej, potwornie niezdrowej i niebezpiecznej? Powód jest prosty - małżeństwo, awans społeczny i prestiż. Małe, zniekształcone stópki były symbolem statusu, a także jednym z nadrzędnych kryteriów urody. Tylko ludzie bardzo biedni, potrzebujący każdej pary rąk do pracy (najczęściej w polu) lub nomadzi nie krępowali stóp swoim córkom i nie byli zainteresowani "kobietami domowymi", poruszającymi się chwiejnymi, niepewnymi krokami w obrębie posesji - dlatego zarówno Mandżurowie (koczownicy z północno-wschodnich rubieży) jak i lud Hakka (wędrująca grupa zamieszkująca południowo- wschodnie wybrzeże Chin oraz Tajwan i Indonezję) wyłamali się z tej tradycji. Natomiast reszta Chin - jak jeden mąż (a raczej jak jedna matka z babką) starała się podnieść wartość mało uzytecznych córek (córki stają się własnością rodziny męża, więc chowasz je nie dla siebie) i na kilkuletnich dziewczynkach przeprowadzała brutalną operację. Najpierw ustalano korzystną według horoskopu i fengshui datę, co gwarantować miało nie tylko, że dziewczynka przeżyje, ale także - że jej "złote lilie" będą odpowiednio uformowane, pulchne i spiczaste, małe ale głęboko wcięte, a co za tym idzie - jej potencjalny małżonek zaoferuje odpowiednio dużo ryżu, krów, jedwabiu, złota i pola. Data zabiegu często wyznaczana była na chłodniejsze miesiące, aby nieco ulżyć cierpieniom dziecka i nie obciążać go jednocześnie bólem deformowanych kończyn oraz koniecznością radzenia sobie z upałem. Odpowiednio wcześniej dziewczynki karmiono dietą "na ładne stopki" - zarówno potrawami przypominającymi pożądany kształt efektu finalnego, jak i mającymi według prawideł chińskiej medycyny "rozmiękczyć kości" i zapobiegać infekcjom. Gdy w końcu przychodził ów wyznaczony termin, matki w asyscie ciotek i babek przystepowały do czynu - formowały dziecięcą stopę w kształt łzy - podwijając cztery palce pod spód i pozostawiając paluch wolny, a także przyginając piętę ku przodowi. Całość zawijano w metry opatrunkowych wstąg, zmoczonych dla lepszego efektu ściągania. Gdy dziewczynki oswoiły się już z bólem ściśniętych kończyn, musiały chodzić - aby złamać podgięte palce. Bandaże na poranionych i obolałych stopach zmieniano często, co kilka dni, kontrolując nowo powstający kształt - i za każdym razem ściskano je mocniej. Gdy matka nie mogła wywiązać się ze swojego zadania, i starała się pofolgować placzącymu z bólu dziecku poprzez poluzowanie opatrunku - miękkie i pogruchotane stopy szybko traciły preferowaną formę, więc inne kobiety z rodu poprawiały niedociągnięcia, aby uniknąć chybionego efektu "kopytek" lub "klusek" - co nie tylko zniweczyłoby szansę dziewczynki na małżeństwo, ale pozbawiło ją jakiejkolwiek użyteczności. Wreszcie, po kilku latach męczarni i formowania, stopy powoli wygajały się ( o ile w międzyczasie nie wdała się sepsa lub gangrena - a wdawała się w 10 do nawet 40% przypadków), dziewczynka dorastała do wieku aranżowania małżeństw - i w nowe zycie wkraczała delikatnie i kobieco stąpając, kołysząc się niczym trzcina na wietrze... Kobiety wierzyły, że ból krępowania stóp to nie tylko cena "dobrego życia", ale doświadczenie mające uodpornić je na trudy życia, na bóle ciąży i porodu. Mężczyzn fascynowały nienaturalne, zdeformowane, maleńkie "złote lotosy", sugestywnie wygięte w kształt przywodzący ponoć narządy intymne (tak, Chińczycy to zwyrole i krótkowidze z bujną wyobraźnią). Miękka bezradność kobiet wymagających oparcia na silnym męskim ramieniu kusiła, podobnie jak kusił zapach i smak "lotosów". Kadr z filmu "Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz", o którym kiedyś pisałam Gdzieś czytałam o łóżkowej zabawie polegającej na zjadaniu pestek arbuza/dyni z pomiędzy paluszków konkubin, rzecz jasna tulenie, całowanie i ssanie osłoniętych perfumowanymi bandażami lub bezbronnie nagich palców i pięt też wchodziło w zakres chińskiego ars amandi ... Ale nie tylko - mężczyzn przestrzegano wręcz przed marnowaniem "życiodajnej esencji" i nie wylewaniu jej podczas zabaw z nawet najsłodziej pachnącymi stopami. Jak silnie erotycznie działały na mężczyzn "lotosy" potwierdza porównanie załamania pod zniekształconą piętą do "wewnętrznej fałdy" - miały byc ponoć jednej głębokości... Na co dzień stopki ukryte były w kuszących, maleńkich trzewiczkach, misternie haftowanych w zawiłe wzory, a właścicielki stopek i trzewiczków spędzały czas głównie siedząc, wyszywając, plotkując i kłócąc się z synową/ teściową/ konkubiną, poruszając się w lektykach lub powozach, nie wykonując żadnych obciążających ćwiczeń czy zadań, spacerując po kilkanaście-kilkadziesiąt metrów. Gdy podczas powstania Taipingów czy wojen opiumowych dochodziło do konieczności ewakuacji - kobiety niezdarnie kuśtykały na nogach niemal pozbawionych mięśni, często porzucano je w drodze do kryjówek, gdyż opóźniały marsz. Tradycja ta w różnych częsciach Chin zanikała w różnym czasie. Pierwsze próby pojawiły się po przejęciu władzy przez mandżurską dynastię Qing w XVII w. Mandżurowie nie krępowali swoim kobietom stóp (ba, pozwalali im służyć w armii, i to nie w charakterze markietanek czy pielęgniarek) - i to samo usiłowali zaprowadzić na podbitych przez siebie terytoriach. Nie udało się, Chinki zamknięte bezpiecznie w swoich domach potraktowały tradycyjny rytuał jako oznakę oporu. Mężczyźni musieli golić czoła i zapuszczać warkocze by pełnić funkcje publiczne - ale kobiety biernie i miękko nie angażując się w polityczne starcia odmawiały współpracy z nowym, "barbarzyńskim" władcą. Kolejną próbę powziął założyciel Republiki Chińskiej - Sun Yat Sen, który w zasadach nowoczesnego państwa zawarł i taką klauzulę o zakazie krępowania stóp. W kuluarach szeptano, że to pokłosie osobistej tragedii - siostra Ojca Narodu zmarła bowiem w wyniku zakażenia podczas tradycyjnego zabiegu i odcisnęło się to silnym piętnem na jego poglądach. Nowa moda przyjmowała się średnio - w większych miastach przyjęto ją ostrożnie, a na wsiach wciąż kontynuowano krępowanie dziewczęcych nóg. Tak naprawdę ostateczny koniec nastąpił dopiero po komunistycznej rewolucji, gdy jasne już było, że takie burżuazyjne starocie nie przystoją nowym chłopo-robotniczym Chinkom Ludowym. Zatem, rzecz jasna - kobietom zdjęto bandaże i wysłano je na "reedukację" w duchu nowoczesnego maoizmu, i gdzieś w okolicy lat 50-tych zwyczaj zanikł. Obecnie pozostały jedynie - zdjęcia, maleńkie buciki ocalone cudem z ognisk Rewolucji Kulturalnej, i malejąca grupka staruszek kolebiących się na nieco odrośniętych (bandaże zapobiegały utracie kształtu i hamowały wzrost stopy) zniekształconych stopach. Na Tajwanie nieco wcześniej niż na kontynencie zaprzestano "barbarzyńskich zwyczajów" - zadbali o to Japończycy, którzy w 1895 roku przejęli wyspę i wprowadzili swoje porządki. Tak naprawdę na Formozie, która była stosunkowo biednym regionem, rodzin mogących sobie pozwolić na słodkie nieróbstwo córek było niewiele, więc relikt antycznej tradycji został dość szybko wypleniony. Jednakowoż (co kłóci się mi nieco z chronologią) prababcia Młodocianego, córka bogatego tajwańskiego urzędnika w służbie Imperium Słońca - miała skrępowane nóżki, bo Młodociany pamięta spacery z babcią kuśtykającą dziarsko na maleńkich okaleczonych stopach, mniejszych od jego dziecięcych bucików. Ja osobiście nie spotkałam nigdy babci o lotosowych stopach, na Tajwanie tradycji zaprzestano dobre 50 lat wcześniej niż w Chinach. Z kolei powojenna fala imigracji z kontynentu to "postępowcy" czyli osoby związane z partią Kuomintang - którym idee krępowania stóp w imię cesarskiej tradycji były obce. Nawet jeżeli w 1949 przypłynęły całe rodziny, z seniorkami pamiętającymi czasy sprzed obalenia Puyi i wychowanymi w dawnej tradycji - to tych najstarszych już nie ma. Pozostały jednynie zdjęcia, strzępy wspomnień i maleńkie, mniejsze od mojej dłoni buciki haftowane w smoki i feniksy tkwiące w gablocie w muzeum. I - podchwycony na fali telenoweli o czasach dynastii Qing - trendzik na dodatki w starym stylu, także dla psów. Zdjęcia (czarno-białe) wykorzystane w tekscie pochodzą z niemieckiego Bundesarchiv. Kolorowe - częsciowo moje, częsciowo wyszperane. O krępowaniu stóp można poczytać - literacko u Lisy See (Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz, Miłość Peonii) lub bardziej naukowo (Dorothy Ko, Cinderella's Sisters).Pobierz i wykorzystaj bezpłatnie zdjęcia (Starożytne Chiny) z galerii — jest ich aż 2000+. Codziennie tysiące nowych obrazów Do wykorzystania całkowicie za darmo Wysokiej jakości filmy i obrazy od Pexels
Witaj na mojej stronie!Jestem Piotr i interesuję się Chinami. Tutaj na blogu dzielę się z Wami swoją pasją. Piszę o Chinach bez przesadnej powagi. Nie znajdziesz tutaj długich, analitycznych artykułów. To miejsce, gdzie Chiny przedstawione są w zrozumiały sposób. Zapraszam!
Krępowanie stóp w Chinach. Krępowanie polegało na owijaniu stóp bandażem, tak aby zagiąć palce – z wyjątkiem wielkiego – w kierunku pięty, co doprowadzało do złamania kości śródstopia. Po zagojeniu ran i zakończeniu procesu dojrzewania najkrótsze stopy, zwane „złotym lotosem”, miały 7–10 cm długości.
- Кոዒа ежοцሖձιтε
- ԵՒхυእ դиጱезοлиб твαከ
krępowanie końskich nóg z powozem - krzyżówka. Lista słów najlepiej pasujących do określenia "krępowanie końskich nóg z powozem": PĘTA TĘTENT PĘTANIE OKOWY KOPYTO KOPYTA PĘCINY PODKOWA KAJDANY OCHWAT UTRUDNIANIE OGIER PAJĄK PĘTO DELIA TROJKA POPAS LAUFER KOCZKODAN KRĘPACJA. Słowo.
Ola Zegar i jej mikrorezydencja pt. „Krępowanie stóp – co robimy sobie my albo co robi nam kultura” oficjalnie rozpocznie się po wakacjach, ale już teraz uczestniczka programu Otwarta Przestrzeń Twórcza – mikrorezydencje artystyczne w OPT zaprasza do współpracy nad tworzeniem artzina, który zmaterializuje w drugiej części tego to ładnie Ola ujęła – chodzi o kapitał zaangażowania. Podpisujemy się pod tym hasłem rękami i nogami, zachęcając do twórczego i konstruktywnego angażowania ramach Mikrorezydencji OPT robię nabór prac graficznych, fotograficznych, literackich i wszystkich innych, które można wyobrazić sobie w artzinie (jak ktoś działa jako copywriter i poczuje się zainspirowany „sprzedażowo” tematem, robi muzyczkę i chce mi udostępnić QRa z odsyłaczem, którego wrzucimy na papier, to to są dla mnie świetne pomysły). Tematem do inspiracji ma być krępowanie stóp. Interesuje mnie to, jak rozumiany albo intuicyjnie przetwarzany jest ten koncept kulturowy i gdzie prowadzą skojarzenia czy strumienie świadomości z nim związane. Ciekawym jest dla mnie fakt, że reakcje na pytanie „z czym kojarzy ci się krępowanie stóp?” w kontakcie face to face są bardzo różne. Ogólnie często towarzyszyło im zawstydzenie. Dla mnie na początku była to po prostu metafora, użyta przez Asię, z którą współtworzymy CzułOŚĆ, która działała mi na psyche w kontekście moich zdjęć i jednocześnie moich prób dostosowywania siebie samej do wizji narzuconej przez kulturę i wychowanie, ale pierwsze, o czym myślałam w sensie dosłownym, to rytuał bandażowania stóp praktykowany niegdyś namiętnie w Chinach. Tymczasem w toku prac nad tematem zauważyłam, że chętnie się te stopy fetyszyzuje, a samo słowo „krępowanie” chyba narzuca jakieś wstydo-pochodne reakcje. Jako że pracując nad sobą, robię się coraz bardziej bezwstydna, podoba mi się ta konotacja i czuję, że ten projekt i współpraca z ludźmi może mi bardzo dużo dać. Liczę jednak na to, że nie zatrzymamy się na takich prostych tropach, że znajdzie się w tym też trochę lekkości i że ostatecznie – będzie to jakaś forma wymiany myśli, twórczego fermentu i współpracy na różnych poziomach. Na ostatnim etapie realizacji mojej Mikrorezydencji czeka nas produkcja zina – fajnie będzie go zbudować na kapitale zaangażowania, który już teraz – mam wrażenie – się etap naboru prac chcę zakończyć 5 czerwca. Możliwe, że będzie też drugi nabór – to zależy od ilości zgłoszeń. Kolejnym etapem na pewno będą zgłoszenia do współtworzenia zina na miejscu – składania i drukowania go – ale to już po wakacjach. Po doświadczeniach z tworzenia zina przy okazji TIFFu wiem, że nie da się wszystkich prac rozplanować w jeden wieczór. Jeśli ktoś lubi prace manualne i przesiedzenie całego weekendu nad kolażami i kserokopiarką go nie przeraża, to warto śledzić media społecznościowe OPT czy CzułOŚCi, bo tam na pewno będę o wszystkim informować.– Ola Zegar Ola ZegarOla Zegar – artystka z Wrocławia, uczyła się fotografii w OPT we Wrocławiu, a obecnie studiuje w Opawie na Uniwersytecie Śląskim w Instytucie Twórczej Fotografii. Brała udział w wystawach zbiorowych w Polsce i w Czechach. Współzałożycielka wrocławskiego kolektywu CzułOŚĆ. Sama siebie określa raczej jako artystkę niż fotografkę. Interesują ją sposoby budowania narracji w sztuce, neopragmatyzm, hermeneutyka „siebie”, szuka odpowiedzi na pytania o własną tożsamość poprzez literaturę, fotografię, teatr i inne formy
Krępowanie stóp to wyraz uciśnienia, jakim poddane były kobiety w Chinach od wieku. Był o paskudny zwyczaj, który na szczęście znalazł swój koniec mniej więcej sto lat temu, kiedy cesarz zabronił krepowania sto kobiecych. Zdeformowane stopy dziewczynki, która już jako pięciolatka miała wiązane z całej siły stopy bandażami
18+ Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach Krępowanie (bandażowanie) stóp - chiński obyczaj kultywowany od ok. X do początków XX wieku, polegający na bandażowaniu stóp dziewcząt, celem ich skrócenia i deformacji prowadzących do pożądanego efektu estetycznego. Krępowanie stosowano początkowo u dziewcząt z wyższych klas społecznych, od których nie wymagano wykonywania intensywnych prac fizycznych. Obyczaj, który był wyznacznikiem statusu społecznego, przyjął się z czasem również wśród klas niższych. Za czasów ostatniej dynastii, Qing (1644-1912), rozpowszechniony był wśród wszystkich warstw społecznych, szczególnie na północy kraju. Krótkie stopy były w Chinach symbolem wytworności i zapewniały właścicielce dobre zamążpójście. Krępowanie miało także podtekst erotyczny, na co zwrócił uwagę również Zygmunt Freud dostrzegając w nim fetyszyzm. Ze względu na to, że krępowanie okaleczało kobiety i niosło wiele cierpienia, obyczaj był krytykowany, szczególnie intensywnie na początku XX wieku. Po powstaniu Republiki Chińskiej w 1912 roku zabieg został zakazany. Po utworzeniu Chińskiej Republiki Ludowej w 1949 roku całkowicie go wypleniono. W Chinach odeszło już niemal całkowicie ostatnie pokolenie kobiet, które poddawano krępowaniu stóp. Za Wikipedią. © 2007-2022. Portal nie ponosi odpowiedzialności za treść materiałów i komentarzy zamieszczonych przez użytkowników jest przeznaczony wyłącznie dla użytkowników pełnoletnich. Musisz mieć ukończone 18 lat aby korzystać z • FAQ • Kontakt • Reklama • Polityka prywatności • Polityka plików cookies
Muzyczne oblicze Jackiego Chaów może przesłać na nasz adres zdjęcia z waszymi małymi dziełami sztuki. Oto pierwsza odsłona nadesłanych chińskich tatuaży: 1. Znaki na zdjęciu dotyczą podstawowych prawd nauczania i filozofii chrześcijaństwa. 信仰 – to religia, 希望 – nadzieja, a 愛 – miłość. Tatuaż z chińskimi znakami 2. Znaki na zdjęciu oznaczają: 康 kang1 – zdrowie, 家 jia1 – rodzina, 爱 ai4 – miłość. Autorem zdjęcia jest Mariusz Czarnecki: Tatuaż z chińskimi znakami 3. Znaki na zdjęciu oznaczają: 卡米尔 ka3mi3er3 – transkrypcja imienia żeńskiego Kamila 4. Znaki na zdjęciu oznaczają: 惺天哲 xing1 tian1zhe2 惺 – spokojny 天 – dzień, niebo 哲 – roztropny, mędrzec Tatuaże pochodzą z Email: niuniekmisztal@ 5. Znaki na zdjęciu oznaczają: 爱 ài – miłość 娘 niáng – matka 族 zú – rodzina 6. Znaki na zdjęciu oznaczają: 水 瓶 座 – shuǐ píng zuò – wodnik (znak zodiaku) 7. Znaki na zdjęciu oznaczają: 派 崔 克- pàicuīkè Transkrypcja imienia Patryk 7. Znaki na zdjęciu oznaczają: 亚 历 山 德 拉 Yà lì shān dé lā Transkrypcja imienia Aleksandra 8. Znaki na zdjęciach oznaczają: 珍惜生命 Zhēnxī shēngmìng – miłuj życie. 9. Znaki na zdjęciu oznaczają 金鸡 jīnjī – zloty kogutPobierz zdjęcia o Chiny. Bezpłatne lub z licencją Royalty-Freed zdjęcia i obrazy. Używaj ich w projektach komercyjnych na podstawie dożywotnich i światowych licencji. Dreamstime jest największą społecznością zajmującą się fotografią stockową.